Zdjęcie: Monika Lisiecka
Dzieci zawsze należały do najbardziej wymagające publiczności. Kiedy coś im się nie podoba, od razu zaczynają się wiercić, ziewać i błagalnym wzrokiem spoglądają na rodziców, żeby jak najszybciej wyjść z teatru. Jednak warto inwestować w sztuki dla najmłodszych, bo dzięki temu wiele uczą się także sami aktorzy. Marcela Stańko, od niedawna etatowa aktorka Teatru Polskiego, miała niełatwe zadanie. Nie dość, że jest na scenie sama, to na dodatek występuje w Galerii, gdzie publiczność jest na wyciągnięcie ręki. W związku z tym każda pomyłka jest tutaj podwójnie zauważalna. Był to dla niej prawdziwy sprawdzian umiejętności aktorskich.
Sama historia jest przepiękną opowieścią o ulotności życia. O tym, że szczęście nigdy nie trwa wiecznie, a śmierć, prędzej czy później, czeka każdego z nas. Jette, główna bohaterka "Czy ryby śpią", opowiada nam historię brata, który umarł po ciężkiej chorobie. Dowiadujemy się tego już na początku przedstawienia, a później wracamy do najważniejszych momentów z życia zarówno jego, jak i pozostałych członków rodziny. Siostra przywołując zarówno te najpiękniejsze, jak i najboleśniejsze momenty z jego życia, często ucieka w świat wyobraźni. Pozwala jej to nieco odetchnąć od brutalnej rzeczywistości. Świat wykreowany w jej głowie pięknie ukazują animacje autorstwa Mateusza Kokota i Marcina Markowskiego. Każdy z nas może w ten sposób zapomnieć na chwilę o tym, co dzieje się na zewnątrz i przenieść się w świat znany nam z dzieciństwa. Temat śmierci obecny jest przez cały czas, dzięki czemu dzieci mogą się z nim oswoić, ale i nauczyć się go zaakceptować jako coś naturalnego. Z kolei dorośli mogą wrócić pamięcią do tych, których już z nimi nie ma i przypomnieć sobie najpiękniejsze chwile, jakie z nimi spędzili. I to jest właśnie największy atut tekstu Jens Raschke. Angażuje widzów w każdym wieku, nie pozostawiając nikogo obojętnym wobec tego, co oglądają.
Zdjęcie: Monika Lisiecka
Kilka słów należy się odtwórczyni głównej roli. Na grę Marceli Stańko patrzy się z prawdziwą przyjemnością. Co ważne, ona nie odgrywa roli Jette, ale przez niecałą godzinę staje się nią. O wszystkim opowiada tak, jakby sama przeżyła podobną historią. Od początku do końca wierzyłem w każde jej słowo. Dodatkowym smaczkiem jest piosenka, którą wykonuje pod koniec spektaklu. Wtedy dostrzegłem w niej cząstkę dziecka, co było niezwykle istotne w tym fragmencie przedstawienia. Paweł Szkotak, reżyser tego spektaklu, dał jej szansę pokazania się w bardzo wymagającym repertuarze, a ona zdała ten egzamin celująco. Strzałem w dziesiątkę okazał się również pomysł z muzyką na żywo w wykonaniu Krzysztofa Nowikowa. Jest ona cichym świadkiem tego, co oglądamy na scenie. Nie przeszkadza w odbiorze, będąc świetnym uzupełnieniem historii.
"Czy ryby śpią" jest lekturą obowiązkową zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Będzie czas na refleksję, ale także na śmiech. Tekst Raschke będzie pretekstem do ważnych rozmów o życiu. Dzięki nim możemy dowiedzieć się dużo nowych, ciekawych rzeczy o sobie, naszych najbliższych i przyjaciołach. Na tym właśnie polega magia teatru.
Mateusz Frąckowiak