Przed kilkoma dniami zakończyła się trzecia edycja festiwalu Transatlantyk. Z roku na rok program jest coraz bogatszy, a co najważniejsze zróżnicowany. Bilety nie są drogie, a na niektóre seanse można było wejść za darmo, co niejako staje się już tradycją w przypadku tego wydarzenia. Postanowiłem wybrać dla was dziesięć filmów, które mnie zachwyciły i krótko uzasadnić swój wybór. Uwaga! Kolejność nie jest przypadkowa.
1. "Najlepsze najgorsze wakacje" - reż. Nat Faxon, Jim Rash
Zdecydowanie najlepszy film tej edycji festiwalu, do którego jeszcze nie raz będę wracał. Bardzo inteligentna amerykańska komedia, co ostatnio jest nieczęstym zjawiskiem. W dodatku świetnie zagrana przez wszystkich aktorów, bez wyjątku. Niewątpliwym smaczkiem jest tutaj występ Steve'a Carella, który tym razem gra postać wyjątkowo ponurą, nie dającą się lubić. Z tego zadania wyszedł zwycięsko i udowodnił, że jest wszechstronny i potrafi zaskoczyć. Polska premiera 27 września. Nie przegapcie!
2. "Heli" - reż. Amat Escalante
Obraz nagrodzony za reżyserię na tegorocznym festiwalu w Cannes. Zresztą bardzo słusznie, bo jest to niezwykła opowieść, budowana na obrazach przemocy fizycznej i psychicznej. Niektóre sceny pozostają na długo w pamięci. Ale o to przecież chodzi w kinie, żebyśmy nie zapomnieli danego tytułu tuż po zakończeniu seansu. Gwarantuję wam, że w tym przypadku na pewno tak nie będzie.
3. "Pragnienie miłości" - reż. Michel Franco
Film, który w polskich kinach przeszedł trochę bez echa. A szkoda, bo ta opowieść o wykorzystywanej przez swoich rówieśników Alejandry jest na tyle porażająca, że oglądamy ją z wypiekami na twarzy aż do ostatniej sceny. Duża w tym zasługa rewelacyjnej Tessy Ia, o której na pewno jeszcze nie raz usłyszymy. Kino poruszające do głębi.
4. "Valentine Road" - reż. Marta Cunningham
Tego dokumentu nie obejrzycie już w kinie, ale warto go złapać w telewizji. Ma go podobno pokazywać w Polsce HBO. Jest to wstrząsająca historia chłopaka zamordowanego przez swojego rówieśnika. A wszystko dlatego, że ujawnił on swoje preferencje seksualne i wyznał miłość koledze. Reżyserka ujawnia nam nam pewne tajemnice, które mogą, ale nie muszą zmienić naszego spojrzenia na te wydarzenia. Wybór pozostawia nam, widzom. Wszystko to prowadzone jest w szybkim tempie, w związku z tym nie mamy czasu na oddech. Drugi po "Ojcu i synu" w reżyserii Pawła Łozińskiego, najlepszy dokument jaki miałem okazję oglądać w 2012 roku.
5. "Frances Ha" - reż. Noah Baumbach
Jeżeli ktoś jest fanem twórczości Woody'ego Allena, niech koniecznie obejrzy ten film. Przezabawna historia tytułowej Frances, która chce zostać tancerką. Brawurowo gra ją Greta Gerwig, czyli Allen w spódnicy, jak o niej mawiają niektórzy. Niezwykły klimat tworzy tutaj również czarno-biały obraz, przez co przypomina to nieco film "Manhattan" z 1979 roku. Oprócz tego inteligentne dialogi i świetna ścieżka dźwiękowa. Czego chcieć więcej od dobrego filmu.
6. "99% - The Occupy Wall Street Collaborative Film" - reż. Aaron Aites, Audrey Ewell, Lucian Read
Transtalantyk przyzwyczaił nas już do tego, że ściąga świetne dokumenty. I po raz kolejny wybór tego tytułu był strzałem w dziesiątkę. Opowiada on o znanym ruchu, który narodził się w Nowym Jorku, a skierowany był przeciwko 1% najbogatszych osób w kraju. Widzimy kulisy jego powstania, ale także szczątkowe wypowiedzi osób, w które to wszystko jest wymierzone. Ta akcja pokazała, że młodzi ludzie potrafią zjednoczyć się w szczytnym celu. Lektura obowiązkowa dla wszystkich Polaków.
7. "Pieta" - reż. Kim Ki-duk
Ten reżyser nie miał ostatnio dobrej passy. Jednak jego najnowszy obraz jest swego rodzaju powrotem do źródeł. Znowu oglądamy brutalną opowieść o człowieku i jego problemach. Tutaj nic nie jest takie, jakim wydaje się na początku. Miałbym wprawdzie pewne uwagi do samej historii, która fragmentami wydaje się nieco przesadzona. Ale całość robi duże wrażenie.
8. "Dwa życia" - reż. Georg Maas
Wciągająca historia kobiety, której życie zaczyna się w pewnym momencie rozpadać niczym domek z kart. Szczegóły poznajemy w retrospekcjach, przez co napięcie rośnie z każdą kolejną sceną. Oklaski należą się przede wszystkim Liv Ullmann. Jej bohaterce z jednej strony współczujemy, ale z drugiej nie mamy ochoty się z nią w żaden sposób utożsamiać. Nie jestem wielkim fanem niemieckiego kina, ale w tym przypadku warto poświęcić nieco ponad półtorej godziny i zobaczyć ten obraz.
9. "Świat Rogera Cormana" - reż. Alex Stapleton
Dokument traktujący o największej gwieździe kina klasy B. I nie mówię tutaj o aktorze, chociaż po części także, ale przede wszystkim o producencie. To bowiem w głowie Cormana zrodziły się najróżniejsze monstra, które wywoływały uśmiech na twarzy. Dzisiaj oglądamy te produkcje wyłącznie po to, żeby się pośmiać. W dokumencie tym pracę z nim wspominają największe obecnie sławy Hollywood. A widok płaczącego Jacka Nicholsona, bezcenny.
10. "Królowie lata" - reż. Jordan Vogt-Roberts
Film, który obejrzałem z przyjemnością, głównie ze względu na ciekawą, inteligentną opowieść. Traktuje ona o dojrzewaniu i związanym z nim buntem. Tyle tylko, że dość nietypowym. Więcej nie zdradzam, żeby nie popsuć dobrej zabawy. Dodam, że nie zabraknie także dużej ilości humoru, głównie za sprawą Moisesa Ariasa, grającego rolę nieprzewidywalnego Biaggio.
Podsumowując tegoroczną edycję Transatlantyku, nie można nie wspomnieć, że frekwencja była lepsza niż przed rokiem. To oznacza, że w stolicy Wielkopolski jest zapotrzebowanie na podobne wydarzenia. Można by było wytknąć organizatorom kilka błędów, ale w końcu kto ich nie popełnia. Zwrócę uwagę tylko na jeden, który najbardziej mi utkwił w pamięci. Rok temu było zresztą tak samo. Mianowicie ludzie wchodzący po rozpoczęciu seansu i przeszkadzający innym w oglądaniu filmu. Rozumiem, gdyby rozchodziło się o pięć minut. Jednak często było to nawet pół godziny. Na przykład na festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty osoby spóźniające się nie mają wstępu na salę. Mam nadzieję, że od przyszłego roku to się zmieni. Z kolei bardzo ucieszył mnie fakt, że mieliśmy w tym roku większą liczbę warsztatów oraz różnego rodzaju spotkań. Dzięki nim możemy uzupełnić naszą wiedzę o kinie. Przy tej okazji warto wspomnieć chociażby bardzo ciekawy panel dotyczący twórczości Stanley'a Kubricka. A zatem z niecierpliwością czekam na czwartą edycję festiwalu.
Mateusz Frąckowiak