czwartek, 1 sierpnia 2013

"Niebiański" werdykt



Za nami trzynasta edycja T-Mobile Nowych Horyzontów, na których jak zwykle nie brakowało filmów kontrowersyjnych, wywołujących żywe dyskusje, pozostających w pamięci jeszcze na długo po wyjściu z sali kinowej. Z pewnością nie była to najlepsza edycja w jakiej miałem okazję uczestniczyć. Nie oznacza to jednak, że był to zmarnowany czas. Wprost przeciwnie. 
Najwięcej emocji wzbudził Międzynarodowy Konkurs Nowe Horyzonty. Moim zdaniem zdecydowanie słabszy niż przed rokiem. Nie potrafię wskazać tytułu, który mnie olśnił. Były za to takie, o których cały czas myślę i do nich zaliczyłbym "Jungle Love", "Lewiatana" oraz najlepszy spośród tej trójki, a więc "Lwy". Niestety wygrał obraz Alexey'a Fedorchenki "Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków". Historia lekka, łatwa i przyjemna, którą można obejrzeć w wolnym czasie, ale na pewno nie powinna wygrać najważniejszego konkursu. Zdecydowanie nie zgadzam się również z werdyktem jury FIPRESCI, którzy postanowili nagrodzić "Nieznajomego nad jeziorem". Historia wtórna, tylko momentami ciekawa i powielająca schematy z innych obrazów. Ewentualnie jestem w stanie zgodzić się z werdyktem publiczności, która wybrała "Płynące wieżowce". Opowieść w reżyserii Tomasza Wasilewskiego może nie zachwyciła mnie jakość specjalnie, ale jest dobrze opowiedziana i zagrana. Można było to wszystko nieco ciekawiej poprowadzić, ale i tak nie mamy się czego wstydzić. Takie historie możemy wozić na międzynarodowe festiwale bez poczucia wstydu. Jednocześnie nie oznacza, że nie mamy się czego uczyć od naszych zagranicznych kolegów.
Jadąc do Wrocławia dużo sobie obiecałem po retrospektywach. I na szczęście nie zawiodłem się, szczególnie na tej Waleriana Borowczyka. Przede wszystkim zachwyciła mnie "Bestia", która przez długi czas była zakazana w niektórych krajach. Jest to świetnie opowiedziana historia, na którą trzeba spojrzeć z lekkim przymrużeniem oka. Podobnie zresztą jak na inne tytuły, takie jak chociażby "Opowieści niemoralne". Wszystkim polecam krótkie filmy tego reżysera, które nadal zachwycają pomimo upływu tylu lat. Nawet radzę zacząć od nich, kiedy nie mieliście okazji zetknąć się wcześniej z tym twórcą. Myślę że gdyby żył, byłby zachwycony, że tylu młodych ludzi nadal chce oglądać jego filmy. Nieco zawiodłem się na francuskim neobaroku. Szczególnie mam tu na myśli Jeana-Janquesa Beneix. Jedynie jego "Betty" jest obrazem, na którym warto zawiesić oko. Resztę można spokojnie obejrzeć w wolnej chwili, na małym ekranie. Bardzo podobał mi się za to przegląd Leos Caraxa. Szczególnie polecam waszej uwadze "Kochanków z Pont-Neuf" z rewelacyjną parą Juliette Binoche-Denis Lawant. Nie chciało mi się odrywać od nich wzroku i wychodzić z kina. Na pewno będę do tej historii wracał jeszcze nie raz. Zachwyciła mnie także "Zła krew", czyli pomieszanie gatunków i emocje do samego końca. Zawiodła mnie z kolei "Pola X".
Dużo dobrego kina można było obejrzeć w Panoramie. Lekturą obowiązkową jest tegoroczny zdobywca Złotej Palmy w Cannes - "Życie Adeli - Rozdział 1 i 2" Abdellatifa Kechiche'a. Hipnotyzująca opowieść o miłości dwóch dziewczyn. Miłości czystej jak łza, ale jednocześnie trudnej i niepewnej. Jak to wszystko się skończy? Tego wam nie zdradzę, bo film już niedługo trafi do polskich kin. Zachwyciła mnie gra młodej Adele Exarchopoulos, o której z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy. Nie przegapcie również "Raju: nadziei", "Senady" oraz najnowszego obrazu Małgośki Szumowskiej "W imię...". Jej "Sponsoring" mnie nie zachwycił, ale tą opowieść oglądałem z zaciekawieniem. To, co mi się nie podobało to rozwiązanie. Trzeba było pozostawić ocenę widzowi. Jednak z całą pewnością jest to jedna z najlepszych produkcji tej reżyserki, obok "33 scen z życia". Nie polecam z kolei najnowszych obrazów Petera Greenaway'a i Bruno Dumonta.
Zachwycił mnie "The Capsule", twórczyni "Attenberga", Athiny Rachel Tsangari. Po raz kolejny udowodniła swój nieprzeciętny talent. Tym razem uwodzi nas obrazami oraz niejednoznaczną, trudno do zdefiniowania historią. Każdy może ją rozumieć na swój sposób. Można ją porównać do sennego koszmaru, chwytającego za gardło i nie chcącego puścić. Mam nadzieję, że będziecie ją mogli gdzieś zobaczyć. Wątpię żeby pojawiła się w kinach, ale może w telewizji lub na dvd. Nie przegapcie "Ojca i syna" Pawła Łozińskiego. Absolutnie niezwykły dokument, który swój dalszy ciąg, nieco nieprzyjemny, miał po napisach końcowych. Dodam że jest to autentyczna opowieść, gdzie główne role grają wspomniany przeze mnie reżyser oraz jego ojciec Marcel, który po zmontowaniu całości postanowił, że z tego materiału zrobi własny film. Nazwał go "Ojciec i syn w podróży", różniący się podobno kilkoma scenami. Niestety nie miałem okazji go zobaczyć, więc nie mogę nic więcej na jego temat powiedzieć. Po raz kolejny niezwykły film wyszedł spod ręki Iwana Wyrypajewa. Jego "Taniec Delhi" jest inteligentną zabawą z widzem. Z zaciekawieniem śledziłem losy czterech osób i dałem się wciągnąć w świat przedstawiony. Tutaj nic nie jest takie, jakie nam się wydaje na początku. Wydawałoby się, że oglądanie tych samych twarzy w tym samym miejscu przez półtorej godziny może się sprawdzić wyłącznie w teatrze. Nic bardziej mylnego.
A jeżeli już mowa o teatrze, to w tym roku w ramach festiwalu pokazany został bardzo dobry spektakl Teatru Polskiego "Klinken / miłość jest zimniejsza..." w reżyserii Łukasza Twarkowskiego. Inspiracją była tutaj twórczość Rainera Wernera Fassbindera, ale także dramat "Klinika" Larsa Noréna oraz utwór Anki Herbut "Traumgruppe". Z tego kolażu powstała niezwykła historia, będąca starciem różnych osobowości, z których jedna po drugiej w pewnym momencie wybucha. Całość podzielona jest na dwie, odrębne części. Pierwsza jest nieco lepsza, ale i tak całość robi wrażenie. Trzeba także podkreślić świetną, żywą grę aktorską. Nie chcę chwalić poszczególnych nazwisk, bo wszyscy spisali się świetnie. Oby podczas kolejnych edycji festiwalu znalazło się miejsce dla spektakli teatralnych.
Kto nie mógł pojawić się we Wrocławiu, niech żałuje. Nie po raz pierwszy T-Mobile Nowe Horyzonty udowodnił, że kino wciąż żyje i ma się bardzo dobrze. Warto odkrywać twórczość zarówno klasyków, jak i współczesnych twórców. Przekonuję się o tym na każdym kroku, a pomaga mi w tym co roku właśnie ten festiwal. Kolejna, czternasta edycja odbędzie się w przyszłym roku w dniach od 24 lipca do 3 sierpnia.
Poniżej dziesięć, moim zdaniem, najlepszych filmów trzynastej edycji.
 
1. Cała retrospektywa Waleriana Borowczyka
2. "Życie Adeli - Rozdział 1 i 2" - reż. Abdellatif Kechiche
3. "The Capsule" - reż. Athina Rachel Tsangari
4. "Kochankowie z Pont-Neuf" - reż. Leos Carax
5. "Ojciec i syn" - reż. Paweł Łoziński
6. "Taniec Delhi" - reż. Iwan Wyrypajew
7. "Anomalia" - reż. Peter Brosens, Jessica Woodworth
8. "Ostatnia walka" - reż. Luc Besson
9. "Lwy" - reż. Jazmín López
10. "Jungle Love" - reż. Sherad Anthony Sanchez

Mateusz Frąckowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz