piątek, 21 lutego 2014

Czas leczy rany



Teatr Nowy ma w swoim zespole bardzo dużo rewelacyjnie śpiewających aktorów. Dlatego też jakiś czas temu powstał stały cykl Nowa Scena Muzyczna, w ramach której mogliśmy już obejrzeć dwa recitale: "Projekt Sinatrę" Łukasza Mazurka oraz "Moją Piaf" Bożeny Borowskiej-Kropielnickiej. Tym razem swoją szansę dostała Julia Rybakowska. Nie przez przypadek zresztą, ponieważ została laureatką już XVI edycji ogólnopolskiego konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej". 
Aktorka do swojego projektu, spośród niezwykle bogatego repertuaru Agnieszki Osieckiej, wybrała szesnaście utworów. Wszystkie traktują, rzecz jasna, o miłości, jej różnych odcieniach. Nie sugerujcie się tytułem recitalu, ponieważ jest on przewrotny. Oglądamy historię nieszczęśliwie zakochanej kobiety, wspominającej najważniejsze momenty swojego życia. Najpierw słyszymy "Herbaciane nonsensy", a w tle widzimy zabawną animację z udziałem kobiety, mężczyzny, kota, księżyca i słoneczników. Następnie przenosimy się do Portofino, gdzie nasza bohaterka poznaje miłość swojego życia. Jednak niespodziewanie ukochany wyjeżdża. Jedyne, co po nim pozostało to żółty kurz. Tutaj na scenie śledzimy wyłącznie nogi Julii co, pomimo zaistniałych okoliczności, okazało się bardzo zabawnym pomysłem. Takich smutnych wyznań usłyszymy jeszcze co najmniej kilka. Chociażby w "Nikt mnie nie kocha", gdzie Renata Badyl, bo tak się nazywa główna bohaterka, wyśpiewuje takie słowa: "Nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, mama i tata, chudzi i grubi". Co ciekawe i tutaj aktorka, tym razem za pomocą odpowiedniej modulacji głosem, postanawia nieco rozśmieszyć publiczność.
Jednak żeby ktoś nie pomyślał, że na ten recital trzeba się zaopatrzyć w duże ilości chusteczek, to powiem, że nie brakuje w nim również śmiesznych kompozycji, takich jak chociażby "Noc z Renatą". Jeżeli ktoś nie kojarzy w tej chwili tego tytułu, to z całą pewnością kiedy usłyszy melodię, od razu go rozpozna. Z prawdziwą przyjemnością oglądało się wykonanie "Dziewczyny z ogródkiem działkowym". Wszystko za sprawą pomysłowej scenografii udowadniającej, że magia w teatrze nadal istnieje i działa na wyobraźnię. Im bliżej końca, tym bardziej Renata zaczyna się zmieniać. Postanawia zapomnieć o tym, co było i zacząć pisać nowy rozdział swojego życia. O tym świadczą dwa utwory: "Im bardziej Ciebie zapominam" i "Byle nie o miłości". Warto także wspomnieć o zespole muzycznym, który towarzyszy Julii na scenie. Co ciekawe, nie ogranicza się on tylko do gry na instrumentach, ale momentami wchodzi w interakcję z aktorką. Na koniec muszę jednak wrzucić jeden kamyczek do ogródka i wspomnieć o plakacie promującym recital.Widać na nim manekina, który towarzyszy Renacie Badyl także na scenie. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że taki pomysł został już wykorzystany podczas promocji spektaklu "Dom lalki". Tyle tylko, że ostatecznie plakat ten został zastąpiony innym. Jednak pojawił się w oficjalnym obiegu i moim zdaniem nie było sensu powielać tych samych pomysłów. Można było wymyślić coś bardziej oryginalnego.
"Osiecka. Byle nie o miłości" to 60 minutowa podróż w głąb kobiecej duszy. Julia Rybakowska świetnie oddaje stany emocjonalne swojej bohaterki. Potrafi widza zarówno wzruszyć, jak i rozśmieszyć, co nie jest wcale taką łatwą sprawą. Jej recital udowadnia, że teksty Agnieszki Osieckiej są nadal aktualne i znajdą w nich coś dla siebie widzowie w każdym wieku.

Mateusz Frąckowiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz