wtorek, 17 grudnia 2013

Dracula wiecznie żywy


Postać Draculi bardzo często wykorzystywana jest we współczesnej kulturze. Niestety z różnym skutkiem. Nic dziwnego, skoro tak bardzo lansowany jest w dzisiejszych czasach kult młodości. Możemy to zauważyć chcociażby w polskich mediach, w których prezenterzy i "gwiazdy" filmowowe mają coraz młodszych partnerów, najnowsze modele samochodów i apartamenty w najlepszych dzielnicach. Kiedy na to wszystko patrzymy, czujemy się prawie jak w Hollywood. Nic dziwnego, że dużo osób nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. I właśnie o zagubieniu, niemożności odnalezienia się w tym zgiełku opowiada spektakl Dr@cula. Vagina Dentata.
Chciałbym od razu zaznaczyć, że jeżeli ktoś spodziewa się historii o wampirach, może się srogo zawieść. Owszem, postać ta się pojawia, ale jest tylko pretekstem do opowiedzenia kilku historii, które znamy z gazet lub opowieści znajomych. Szczególnie polecam to przedstawienie rodzicom. Może wtedy nieco częściej będą sprawdzać na jakie strony internetowe wchodzą ich pociechy. Motywem przewodnim jest tutaj historia Ali, która czatuje z nieznajomym. Nie zdaje sobie sprawy, jakie mogą być tego konsekwencje. Znamy przecież wiele podobnych historii, które zakończyły się tragedią. Na szczęście twórcy starają się to pokazać w żartobliwy sposób. Jest to jednak śmiech przez łzy.
Jak wiemy kościół katolicki nie ma ostatnio najlepszej prasy. Co rusz czytamy o aferach pedofilskich wśród księży. W spektaklu również mamy nawiązanie do tego zjawiska. Muszę przyznać, że niezwykle udane. Paweł Siwiak w roli księdza rozmawia z nieśmiałą dziewczynką, brawurową zagraną przez Piotra B. Dąbrowskiego. Zaczyna ją wypytywać o intymne rzeczy, strasząc co rusz szatanem. Swoje wypowiedzi puentuje z kolei fragmenetem muzycznym odgrywanym na organach. Ogląda się to świetnie, czego potwierdzeniem były żywe reakcje publiczności. Reżyserka Agata Biziuk nie zapomniała również o temacie społeczno-kulturowej tożsamości płciowej. Czy w dzisiejszych czasach istnieje w ogóle jakakolwiek różnica między kobietą a mężczyzną? Może jedyne co nas odróżnia od siebie to strój? Chociaż jak pokazuje spektakl, tego również nie możemy być pewni. Twórcy nie mogli rzecz jasna zapomnieć o popkulturze, która "wychowała" sobie nowy model społeczeństwa. Młodzi ludzie coraz częściej posługują się kodami językowymi zaczerpniętymi z popularnych programów telewizyjnych oraz filmów dla młodzieży. Chcą być tacy, jak ich idole ze szklanego ekranu. Nie dostaniemy jednak żadnych gotowych odpowiedzi, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na to pytanie musimy sobie sami odpowiedzieć.
Bardzo mocną stroną przedstawienia jest aktorstwo. Widać, że zarówno Piotr B. Dąbrowski, jak i Paweł Siwiak rozumieją się na scenie znakomicie. A co najważniejsze świetnie uzupełniają,. Wykonali mnóstwo pracy, żeby efekt końcowy wyglądał właśnie tak. Nie jest bowiem łatwą sprawą zagrać kilka postaci w niecałe półtorej godziny. Tym bardziej jeżeli są one bardzo skomplikowane psychologicznie. Do tego musieli oni opanować niezwykle precyzyjną choreografię Anity Podkowy. Ponieważ grane jest to na bardzo małej scenie, w Galerii, każdy ewentualny błąd można łatwo wychwycić. Na szczęście wszystko zostało dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Trzeba także podkreślić, że Piotr Klimek dobrał genialną muzykę, świetnie współgrającą z wydarzeniami na scenie. Jest to kolejny element, który zostaje w głowie po zakończeniu przedstawienia. Bardzo podobało mi się zakończenie, kiedy to na tle "umierającego" Draculi oglądamy zmontowane fragmenty filmów z udziałełem tego najpopularniejszego spośród wampirów. Można tam dostrzec chociażby klasyczny obraz Friedricha Wilhelma Murnau'a czy chociażby Wernera Herzoga.
Dr@cula. Vagina Dentata to drugi projekt, który powstał w ramach Pracowni Inicjatyw Aktorskich w Teatrze Polskim w Poznaniu. I trzeba zaznaczyć, że kolejny udany po "Szczaw, frytki". Wszystkim twórcom należą się wielkie brawa za to, że potrafili na nowo wskrzesić mit Draculi i udanie osadzić go we współczesnych realiach. Wydawałoby się, że w tym temacie nie da się niczego nowego i interesującego powiedzieć. Ten spektakl udowadnia, że wcale tak nie jest. 

Mateusz Frąckowiak

   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz