Nowy sezon, nowe nadzieje
Wszyscy miłośnicy teatru mogą odetchnąć z ulgą. Skończył się tak zwany sezon ogórkowy (czytaj wakacyjny) i czas wrócić na scenę. W Poznaniu bardzo wyjątkowy, bo kojarzący się z dalszymi obchodami jubileuszu Teatru Nowego, odświeżaniem wizerunkowym Muzycznego oraz Wielkiego. Oby to wszystko przełożyło się na jakość poszczególnych przedstawień. Ale to będziemy mogli ocenić dopiero pod koniec czerwca. Tymczasem zobaczmy co nas czeka w poszczególnych teatrach w nadchodzących miesiącach.
W Teatrze Nowym do grudnia będzie kontynuowany podwójny jubileusz, albowiem 90 lat temu odbyła się tutaj pierwsza premiera teatralna, a 40 lat temu początek dyrekcji Izabelli Cywińskiej. I właśnie ta druga data jest ważniejsza, ponieważ jej rządy zapoczątkowany zupełnie nowy rozdział w historii tej placówki. Była dyrektor przyjedzie do stolicy Wielkopolski jeszcze w tym roku, żeby wyreżyserować "Wiśniowy sad" na podstawie Czechowa. Nie ukrywam, że na ten tytuł czekam najbardziej. Będzie to duże wydarzenie połączone z galą podsumowującą ten wyjątkowy rok w Nowym. Na premierę musimy poczekać do 14 grudnia. Wcześniej, bo już 13 września czekać nas będzie spotkanie z pewnym demonicznym profesorem i jego uczennicą. "Lekcja" na podstawie powieści Eugene'a Ionesco, w reżyserii Waldemara Szczepaniaka może się okazać ciekawą analizą tego wszystkiego, co obserwujemy ostatnio na świecie. W wielu przypadkach jest to niestety zło w czystej postaci. Efekty pracy twórców obejrzymy na mojej ulubionej, Trzeciej Scenie. W tym samym miesiącu na Dużej Scenie zobaczymy koncert "Pamiętajmy o Osieckiej". Podczas tego wydarzenia obejrzymy finalistów XVI Konkursu o tym właśnie tytule. Dodatkowym smaczkiem będzie występ aktorki Nowego, Julii Rybakowskiej, a więc tegorocznej laureatki. To, że potrafi pięknie śpiewać udowodniła już podczas ubiegłorocznego przedstawienia "Życie to nie teatr". Na tej samej scenie, 28 i 29 września będzie okazja zobaczyć spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie "Niech no tylko zakwitną jabłonie". Za inscenizację odpowiedzialny jest Wojciech Kośnielniak, znany w Poznaniu chociażby ze znakomitego "Snu nocy letniej". Osobiście z wielką przyjemnością obejrzę Martę Mazurek, która zachwyciła mnie w "Iluzjach" Iwana Wyrypajewa. Z potwierdzonych premier warto też zwrócić uwagę na tą październikową, czyli "Mr Barańczak". Reżyserii tego widowiska podjął się sam Jerzy Satanowski, tak więc możemy się spodziewać pięknej muzyki oraz wielkiej postaci, której nikomu specjalnie przedstawiać nie trzeba. Wystarczy spojrzeć na tytuł. W listopadzie będzie okazja obejrzeć następne przedstawienie w reżyserii Remigiusza Brzyka "Gorączkę czerwcowej nocy". Jak piszą twórcy: "Zapytamy w nim o "poznańską" genealogię buntu, o jego źródła i formy w poszczególnych momentach historycznych". Rok 2014, jak zapowiada dyrektor Piotr Kruszczyński, poświęcony będzie reinterpretacji dzieł wielkich mistrzów. Jeżeli dobrze pamiętam ma być między innymi Gombrowicz, co mnie osobiście niezmiernie cieszy. Na szczegóły musimy jednak jeszcze trochę poczekać.
Z kolei w Teatrze Polskim, niejako tradycyjnie, rozpoczynamy od szóstej już edycji Metafor Rzeczywistości. W tym roku w finale usłyszymy efekt pracy trzech autorów: dobrze wszystkim znanej Maliny Prześlugi, a także Marty Sokołowskiej oraz Marzeny Matuszak. Wszystkie te historie ocierają się o problemy, których byliśmy naocznymi świadkami dzięki różnego rodzaju mediom masowym. Ma się pojawić między innymi Katarzyna W., co mnie akurat niezbyt ucieszyło, bo jestem już trochę zmęczony całą tą sprawą. A zatem mam nadzieję, że te opowieści będą podane w ciekawej formie, która zamiast znużyć, zaciekawią, a co najważniejsze powiedzą nam coś nowego i dadzą materiał do przemyślenia. Czytania odbędą się 7 i 8 września. Niecały miesiąc później w Malarni prapremiera "Szczaw, frytki" w reżyserii Piotra Kaźmierczaka. O samym projekcie wiadomo tyle, że będzie opowiadał o środowisku kibiców piłkarskich. Nie wiem czy zaciekawi on kobiety, ale mężczyzn, przynajmniej w większości, z pewnością tak. Dodatkowo w naszym mieście nie brakuje fanów Lecha Poznań. Akurat nie sądzę, żeby skusiło ich to przedstawienie, nawet jeżeli tematyka może im być bliska. Fanów teatru skusi zapewne nazwisko Zoltana Egressyego, znanego z "Portugalii", granej cały czas na Dużej Scenie. Nie wiem co mam myśleć na temat całego tego projektu. Wolę poczekać do października i zobaczyć efekt pracy twórców. Za to z niecierpliwością wyczekuję "Mizantropa" w reżyserii Kuby Kowalkiego. Jest on twórcą świetniej "Kotki na rozpalonym blaszanym dachu", a oprócz tego tworzy wartościowe rzeczy na scenach w całej Polsce. A jeżeli dodamy do tego nazwisko Julii Holewińskiej, to już na pewno powinno być ciekawie. Mam także nadzieję, że dojdzie do realizacji "Opery za trzy grosze", bo ten utwór zasługuje na to, żeby po raz kolejny go wystawić. Może to być hit na miarę "Amadeusza".
Wszyscy poznańscy melomani, ale nie tylko, mają nadzieję na udany sezon w Teatrze Wielkim. Poprzedni zapowiadał już pewne zmiany na lepsze, ale to jednak nadal nie to samo, czego byliśmy świadkami kilka lat temu. O naszych projektach dużo się mówiło w ogólnopolskich mediach, bo rzeczywiście ich poziom był wysoki. Nowa dyrektor, Renata Borowska-Juszczyńska zaczęła od przywracania nieco zapomnianych, klasycznych tytułów, jak chociażby "Straszny dwór". Oprócz tego odświeżyła repertuar, wprowadzając wartościowe, nowe tytuły. Inna sprawa to ich poziom, który nie do końca był dobry. Miejmy nadzieję, że w nowym sezonie obejrzymy dużo wartościowych rzeczy. Wszystko zacznie się 18 października "Parsifalem" Ryszarda Wagnera. W tytułowej roli zobaczymy Thomasa Mohra. Niedawno pojawiły się głosy, że lepiej było wystawić coś innego, bo kiedy utwór Wagnera ostatnio pojawił się na afiszu, nie było chętnych, żeby go oglądać. Jednak dajmy szansę Kirstenowi Dehlholmowi i jego zespołowi. Może tym razem powstanie coś interesującego. Ciekawą propozycją, tym razem dla nieco młodszej widowni, będzie balet fantastyczny w trzech aktach, czyli "Kopciuszek". Ważne jest to, w jaki sposób zostanie zrealizowany. Dzieci są niezwykle wymagającą widownią, a warto zainteresować ich operą od najmłodszych lat. Trzymam kciuki. Czekam na majowe przedstawienie "Carmen", którego reżyserii podjął się Denisa Kriefa oraz "Anioła dziwnych przypadków", libretto Bruno Coli, którego premiera odbędzie się z kolei na koniec sezonu, 7 czerwca.
Największą zagadką jest nowy sezon w Teatrze Muzycznym. Jego nowy dyrektor, Przemysław Kieliszewski, stara się zmieniać to miesjce w taki sposób, aby przyciągnąć młodszą widownię, a nie wycieczki spoza miasta oraz starsze osoby. Oczywiście te dwie ostatnie grupy też są ważne, ale jednak jest to zupełnie inna widownia. W okresie wakacyjnym obiekt przeszedł gruntowne zmiany, wymieniono krzesełka na widowni, zmieniono wystrój foyer, a także odnowiono logo. Oprócz tego jest możliwość zamawiania biletów przez internet, co w dzisiejszych czasach jest również bardzo istotne. W zespole teatru można zauważyć kilka nowych nazwisk, mających zagwarantować temu miejscu odpowiedni poziom artystyczny. O premierach jeszcze niewiele wiadomo, ale na pewno pierwszą będzie operetka "Orfeusz w piekle" w reżyserii Artura Hofmana. Wydaje mi się, że może to być mocny punkt repertuarowy na kilka następnych lat. Oczywiście pod warunkiem, że zostanie on w odpowiedni, nietuzinkowy sposób zrealizowany. Na efekty musimy jeszcze chwilę poczekać. Premiera zaplanowana została na 12 października. Oprócz tego będzie kilka specjalnych wydarzeń, takich jak na przykład koncert Anity Lipnickiej. Jednak ja przede wszystkim czekam na premiery własne. To one bowiem wpływają na ocenę danego miejsca. Czas pokaże, co nam przygotuje dyrekcja Teatru Muzycznego w sezonie 2013/2014.
Oczywiście warto również śledzić repertuar pozostałych, nieco mniejszych teatrów poznańskich jak chociażby Polski Teatr Tańca, Teatr Ósmego Dnia, Mój Teatr czy chociażby Teatr Animacji. Również i tam nie zabraknie ciekawych przedstawień.
Na bieżąco będę śledził poznańskie sceny i z najciekawszych premier zdawał relacje. Dokładnie tak jak to miało miejsce w poprzednim sezonie. Pamiętajcie również o spektaklach będących od dłuższego czasu w repertuarach. Nie brakuje bowiem ciekawych, często kontrowersyjnych tytułów. A zatem do zobaczenia w teatrze!
Mateusz Frąckowiak
Katarzyny W. nie będzie, to mogę obiecać. Będzie Alina. I mama Aliny, i mama mamy. Bez nazwisk i skojarzeń. :)
OdpowiedzUsuńM.P.
No to się uspokoiłem w takim razie:) Niektóre źródła mówiły bowiem o Katarzynie W.
UsuńPozdrawiam!