Zdjęcie: Teatr Polski
Młodzi dramaturdzy mają ten sam problem, co ich rówieśnicy piszący scenariusze filmowe. Mianowicie są strasznie powtarzalni. To się potwierdziło podczas tegorocznych "Metafor rzeczywistości" w Teatrze Polskim. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego czytania, podejrzewałem, że zwycięzcą okaże się Piotr Rowicki i jego "Oblężenie". Wygrywał on bowiem pierwszą i czwartą edycję tego festiwalu ("Mykwa" i "Chłopiec malowany"), a spektakle na podstawie jego dramatów cieszyły się dużym zainteresowaniem widzów. Ciężko mi powiedzieć czy werdykt był słuszny, bo akurat na tej prezentacji nie byłem. Na szczęście będę mógł nadrobić zaległości jeszcze w tym roku, ponieważ dramat ten wejdzie na stałe do repertuaru.
Dla mnie zwycięzcą był tekst Jacka Góreckiego pt. "Milczenie Simone". To, co zrobiła z nim reżyserka Agata Biziuk przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tchnęła bowiem w niego zupełnie nowe życie. Sama opowieść nie jest specjalnie oryginalna. Po raz kolejny słuchamy młodej dziewczyny, która przeżywa życiowe dramaty. Stara się odnaleźć prawdziwą miłość, ale każda kolejna próba kończy się niepowodzeniem. Podobnych historii oglądaliśmy mnóstwo zarówno w teatrze, jak i w kinie. Dlatego istotne było to, aby jakoś zachęcić widza do wejścia w ten świat i przeżywania wspólnie z bohaterką tych wszystkich historii. Ruch sceniczny sprawił, że przez niecałą godzinę zapomniałem o tym, co dzieje się poza teatrem i chciałem podążać za aktorką. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że w tej roli debiutowała nowa aktorka Polskiego, Agnieszka Findysz. Był to niezwykle obiecujący debiut, dlatego czekam na więcej. Partnerował jej Paweł Siwiak i wypadł równie przekonująco. Sekwencje taneczne były dopracowane w najdrobniejszym szczególe co sprawiło, że czułem się, jakbym oglądał przedstawienie Polskiego Teatru Tańca. Dawno nie widziałem w teatrze dramatycznym historii miłosnej pokazanej w taki sposób. Tym bardziej bardzo żałuję, że nie będę mógł obejrzeć premiery właśnie tego spektaklu.
"Pięć metrów kwadratowych" jest przykładem tego, o czym wspominałem na początku. Jego autor, Piotr Domalewski, postanowił poruszyć temat pedofilii, który pojawia się co chwilę w mediach. Mało tego, jeden ze zwycięskich tekstów z poprzedniej edycji, a więc "Ene due rike fake", również o tym traktował. Tym razem słyszymy historię Nataschy Kampusch, która jako gość jednego z programów telewizyjnych, wpada w sidła prowadzącej i widowni. Tutaj warto zaznaczyć, że reżyser Jacek Jabrzyk, bardzo mądrze posadził publiczność po obu stronach sceny. Wszystko po to, aby wszystko przypominało studio telewizyjne. Z drugiej strony, żeby nawiązywało trochę do tytułu dramatu, bo odległość między publicznością a aktorami była niewielka. A jeżeli już jesteśmy przy tych drugich, to wszyscy wypadli naprawdę świetnie. Każdy wiedział jaka jest jego rola w tym dramacie i nie starał się wychodzić przed szereg. Nawet Barbara Prokopowicz grająca Natashę. Wszystko to sprawiło, że podczas czytania nie czuło się zmęczenia tematem. Jednak moja rada dla młodych dramaturgów jest taka, żeby szukali pomysłów w głowie, a nie w serwisach informacyjnych. Tylko w ten sposób są w stanie zaskoczyć widownię. A takich właśnie olśnień szukam co roku podczas "Metafor rzeczywistości". W tym roku nie było ich zbyt wiele, dlatego czekam na więcej podczas następnych edycji.
Mateusz Frąckowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz